Cały dzień w oparach truskawkowego szczęścia? Proszę bardzo! Wycieczka klas szóstych, siódmych i ósmej na północ Niemiec do rustykalnego parku rozrywki pod Rostockiem pachniała słońcem i poziomkami, choć właściwie z poziomem nie zawsze miała wiele wspólnego. Zadbały o to karuzele, rollercoastery i wyrzutnie, które stawiały nas do pionu, a nawet przekręcały o 360 stopni. Każdy znalazł jakąś atrakcję dla siebie, a tym, którym nie pozwalał na to wrażliwy błędnik lub nadwrażliwy żołądek, mogli zatopić się w niezliczonych stoiskach z truskawkowym utensyliami oraz wiktuałami – żelkami, cukierkami, ciągotkami, dżemami i innymi ami-ami. Wszystko spowijała dyniowa aura i atmosfera halloween, które wyciągała do nas swe szkieletowe kończyny. Na całe szczęście mieliśmy na tyle dużo swobody, że udawało nam się wymknąć, a wszędzie, dokąd uciekliśmy, gdzie pieprz rośnie, rosły truskawkowe atrakcje. Do autokaru wróciliśmy szczęśliwi i wieczorem nasze ulubione miasto przywitało kilkunastu szczęśliwszych obywateli.
16
październik